-Eli pośpiesz się!- krzyczała Daria z przedpokoju gotowa do wyjścia
-Już, już! Nie mogę zamknąć tej cholernej walizki!- spojrzałam na wypchany przedmiot z nienawiścią. Moja przyjaciółka wpadła do pokoju i pokręciła głową z rezygnacją
-Jedziemy tam na 5 dni. Naprawdę potrzebujesz aż tylu rzeczy?
-Hmmm... tak- uśmiechnęłam się do niej, a ona tylko wywróciła oczami i wyszła z pokoju, by po chwili wrócić do niego ze swoim bagażem. Po przełożeniu kilku moich rzeczy do jej walizki zasunęła moją i uśmiechnęła się triumfalnie
-To możemy już jechać?
-Chyba tak- uśmiechnęłam się pod nosem i razem z przyjaciółką wyszłyśmy z mieszkania znajdującego się na obrzeżach Wrocławia. Mieszkałyśmy tam od niedawna i szczerze mówiąc nadal gubiłam się po drodze do sklepu lub myliłam przystanki na uczelnię.
-Jesteś pewna, że chcesz jechać?
-Tak- powiedziałam szczerze. Studiowałam dziennikarstwo sportowe na Uniwersytecie Wrocławskim i oto nadarzyła się okazja, by się sprawdzić. Dzięki pomocy Darii wujka miałam jechać na zawody w Wiśle i Zakopanem. Relacja ze skoków, kilka wywiadów do gazety. Byłam naprawdę szczęśliwa, gdy się dowiedziałam, że to ja zostałam wybrana do tego zadania. Oczywiście wiązało się to z opuszczeniem kilku wykładów, ale ja i tak nigdy nie słynęłam ze stuprocentowej frekwencji. Było tylko jedno 'ale'...
-Istnieje 99% szans, że go tam spotkasz-...właśnie o to chodzi. Nie kontaktowałam się z Maćkiem odkąd wyjechałam na rehabilitację, dzięki której ponownie zaczęłam chodzić
-Będę żyła tym jednym procentem nadziei- puściłam jej oczko- Ale przydałoby się, żebyś ty wreszcie kogoś poznała
-Ja?- zapytała zdziwiona
-No tak, Daria wieczna singielka, zapomniałam
-No boyfriend, no problem- zaśmiała się
~~~~
~~~~
*Maciek*
Siedziałem w pokoju hotelowym w Wiśle, który dzieliłem z Piotrkiem. Obserwowałem padający śnieg, spacerujących ludzi i te wszystkie pary obnoszące się swoim uczuciem. Aż mi się nie dobrze robiło. Nie mogłem na nie patrzeć odkąd podjąłem najważniejszą decyzję w moim życiu. Im więcej czasu mija tym bardziej przekonuję się, że błędną. Wiele osób do tej pory nie rozumie dlaczego zostawiłem Elizę. Ona potrzebowała kogoś, kto będzie przy niej 24 godziny na dobę, a ja? Ciągle wyjeżdżam. Co nie zmienia faktu, że teraz, gdybym tylko mógł, cofnąłbym czas.
-Idziemy się przejść, może poznamy kogoś fajnego- powiedział Żyła wchodząc do pokoju
-Masz żonę- odpowiedziałem nie odwracając wzroku od okna
-Wiesz, że nie o to mi chodziło. Jesteś sam już półtora roku. Może to najwyższy czas, byś znalazł tą jedyną?
-Ja już ją znalazłem
-Wiem. Wiem, że ciągle ją kochasz, ale może to najwyższy czas, byś o niej zapomniał?
-Idziemy się przejść, może poznamy kogoś fajnego- powiedział Żyła wchodząc do pokoju
-Masz żonę- odpowiedziałem nie odwracając wzroku od okna
-Wiesz, że nie o to mi chodziło. Jesteś sam już półtora roku. Może to najwyższy czas, byś znalazł tą jedyną?
-Ja już ją znalazłem
-Wiem. Wiem, że ciągle ją kochasz, ale może to najwyższy czas, byś o niej zapomniał?
- Myślisz, że nie próbowałem? Może po prostu za bardzo ją kocham i cholernie żałuję tego, że ją wtedy zostawiłem?!- zapytałem oburzony
-Ja wychodzę, bo nie da się z tobą normalnie porozmawiać. Przemyśl jeszcze raz, to co ci powiedziałem. Ja wychodzę na spacer.- powiedział i opuścił pomieszczenie.
Zrobiło mi się głupio. Nie potrzebnie naskoczyłem na Piotrka. On jest moim najlepszy przyjacielem i wiem, ze chce dla mnie dobrze. Postanowiłem go przeprosić, więc ubrałem się pospiesznie i wyszedłem z hotelu w poszukiwaniu Żyły.
Całą drogę z Wrocławia do Wisły przespałam. Jednej rzeczy na pewno nie można było Darii zarzucić. Była świetnym kierowcą, mimo tego, że jeszcze pół roku temu nie mogła samodzielnie się poruszać. Gdy dojechałyśmy na miejsce obudziła mnie moja przyjaciółka. Oczywiście nie mogła zrobić tego w normalny sposób więc wylała na mnie kubek zimnej wody
_________________________________________
-Ja wychodzę, bo nie da się z tobą normalnie porozmawiać. Przemyśl jeszcze raz, to co ci powiedziałem. Ja wychodzę na spacer.- powiedział i opuścił pomieszczenie.
Zrobiło mi się głupio. Nie potrzebnie naskoczyłem na Piotrka. On jest moim najlepszy przyjacielem i wiem, ze chce dla mnie dobrze. Postanowiłem go przeprosić, więc ubrałem się pospiesznie i wyszedłem z hotelu w poszukiwaniu Żyły.
~~~~
*Eliza*
Całą drogę z Wrocławia do Wisły przespałam. Jednej rzeczy na pewno nie można było Darii zarzucić. Była świetnym kierowcą, mimo tego, że jeszcze pół roku temu nie mogła samodzielnie się poruszać. Gdy dojechałyśmy na miejsce obudziła mnie moja przyjaciółka. Oczywiście nie mogła zrobić tego w normalny sposób więc wylała na mnie kubek zimnej wody
-Pogięło cię?!- wymamrotałam
-Taki mały Ice Bucket Challenge- zaśmiała się- Jesteśmy na miejscu Śpiąca Królewno. wysiadamy
-No teraz chyba cię głowa boli. Mam mokre włosy, a na dworze jest dwadzieścia stopni mrozu. Nie wysiadam- założyłam ręce na piersiach i obróciłam głowę w drugą stronę
-Masz tu czapkę i nie marudź- podała mi nakrycie głowy i wybuchnęła śmiechem
-No co?
-Nic tylko wyglądasz jak zmokły kurczak z tymi włosami i żółtą kurtką
-Hahaha, bardzo śmieszne- wywróciłam oczami- Idziemy?
-Pewnie
Pogrążona w rozmowie z Darią, podziwiając uroki polskiej zimy nie zauważyłam pewnej osoby. Jednak jej głos byłabym w stanie rozpoznać wszędzie. Przecież kiedyś rozmawiałyśmy praktycznie codziennie.
-Eliza? To ty? Co ty tutaj robisz?
Nareszcie go skończyłam. Krótki i nudny jak flaki z olejem, ale musiałam jakoś zacząć i zakończyć w momencie, gdy akcja zaczyna się rozwijać :)
Przepraszam za ewentualne błędy. Pisałam go o trzeciej nad ranem, bo zależało mi na tym, by pojawił się w Wigilię :) Następny prawdopodobnie w Sylwestra (tak bym chciała, ale ostatnio odkryłam predyspozycje do gubienia weny :))
Przepraszam za ewentualne błędy. Pisałam go o trzeciej nad ranem, bo zależało mi na tym, by pojawił się w Wigilię :) Następny prawdopodobnie w Sylwestra (tak bym chciała, ale ostatnio odkryłam predyspozycje do gubienia weny :))
Także Feliz Navidad moi drodzy czytelnicy :D
Miłych, spokojnych Świąt spędzonych w rodzinnej atmosferze :D
Miłych, spokojnych Świąt spędzonych w rodzinnej atmosferze :D
Buziaczki :*
Nikki
Nikki
mogę zabić Maćka??? na luj z nią zrywał, skoro teraz tego żałuje???
OdpowiedzUsuńpewnie to Maciuś wypowiedział na końcu tę kwestię B'|
predyspozycje do gubienia weny to miałaś zawsze :v
Wzajemnie wesołych, wielu prezentów i spełnienia marzeń :)
Wyczekuję sylwestra ^^
Szkoda Maćka :( Już czekam na następny *.* Feliz Navidad para ti tambien ;) ^^
OdpowiedzUsuńZA TEGO ZMOKŁEGO KURCZAKA TO JA CIĘ PO PROSTU KOCHAM!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle bardzo fajny, lekko się czyta no i dużo dialogów a ja uwielbiam dużo dialogów :3
Feliz Navidad kochana, zdrowych ♥
Czekam na sylwestra ♥ Ja też wtedy wrzucam kolejny :3
No więc pozdrawiam i życzę weny (która z tego co czytam pod notką się ostatnio gubi)
Vida
A ja tu już byłam i czytałam i nie skomentowałam o.O
OdpowiedzUsuńAle jestem teraz i kurcze jestem zła na Maćka! Zostawił ją w jednym z cięższych i ważniejszych momentach jej życia, a teraz co? Nagle żałuje, nagle mu zależy? Oj, chyba na to za późno, koleżko. Ale kto wie jak to się dalej potoczy? :)
Czekam na nowe, pozdrawiam!